środa, 11 lutego 2015

Nieśmiałe rozpoczęcie sezonu 2015.

Zimy nie widać... stwierdzając to pomyślałem, że chyba wcześniej niż co roku rozpocznę sezon rowerowy. Już parę dni wcześniej zaopatrzyłem się w kominiarkę w Decathlonie, więc tym bardziej wypadałoby dzisiaj popedałować - pomyślałem. Pod kurtkę rowerową założyłem koszulkę i polar. Dwie pary getrów kolarskich, ciepłe skarpety i rękawiczki. W razie jakbym był spragniony albo głodny, miałem przygotowaną herbatkę z cytryną w termosie oraz tabliczkę czekolady gorzkiej.


Gdzie ja pojechałem? Do lasu, z wiatrem (jeszcze na początku dosyć słabym), temperatura około -2 stopnie. Droga polna zmrożona, z mają ilością śniegu, toteż dosyć fajnie się jechało. Dojeżdżając do lasu stwierdziłem, że drogi leśne wyglądają bardziej jakby była jesień, aniżeli zima... No cóż, taką mamy tendencję ostatnimi czasy, że prawdziwa aura zimowa daje o sobie znać tylko przez kilkanaście dni w roku. Szkoda, bo w czasie tej wycieczki, brakowało mi śniegu. Po paru kilometrach zrobionych leśnymi drogami przystanąłem na herbatę, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Kubeczek gorącego napoju wypity w leśnym zaciszu bardzo mi się spodobał. Rozgrzał i pozwolił na chwilę pomarzyć o tych ciepłych, letnich wyprawach rowerowych które za mną i przede mną. Według aplikacji Locus Pro zrobiłem 11,6 km. Nie dużo, ale jak na początek po prawie 3 miesiącach nie jeżdżenia w sam raz. Zrobiłem też kilka fotek:
Zimowe selfie na rowerze :P
Kona w lesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz