wtorek, 2 lutego 2016

Merida Kalahari 510 - rower dla mojej dziewczyny.

Merida Kalahari - moja dziewczyna odziedziczyła ten rowerem po starszym bracie. Maszyna pomimo sowich lat nie wygląda źle. Najważniejsze jest to, iż da się ją uratować bez większych nakładów finansowych. Wykorzystam tylko to co posiadam w swoim rowerowym warsztacie.


Nowe linki, pancerze i klocki hamulcowe. Przesmarowanie piast (miski, wianki). Regulacja przerzutek i w sumie rower będzie nadawał się do jazdy. Siodełko i kiera w dobrym stanie, pedały metalowe firmy "noname" - jeśli nie będą pasowały przyszłej użytkowniczce, to mam gdzieś plastikowe z mojego poprzedniego trekkingowaca marki Univega. Rowerek w tej chwili tak wygląda:

Rower będzie przeznaczony do podróży asfaltem, prawdopodobnie zmienię też opony na jakieś z gładszym bieżnikiem, co by moja kobieta zbytnio się nie męczyła, bo się już na początku zniechęci do wycieczek na rowerze. W gratisie dostanie nowy lakier na ramę i licznik bezprzewodowy, bo nic tak nie motywuje (przynajmniej mnie), jak widok przejechanych kilometrów na wyświetlaczu urządzenia pomiarowego :D Po zakończeniu prac zdam relację i pokażę zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz